Każdy pies ma swoje wady i zalety, tak samo jak ludzie. Obowiązkiem każdego właściciela jest zdawanie sobie sprawy z tego, do czego nasz pies może być zdolny i odpowiednio reagować. W znakomitej większości przypadków wszelkie incydenty z uczestnictwem zwierząt są winą człowieka. Ile razy słyszymy, jak ktoś mówi: "ale on się tak nigdy nie zachowywał, to taki dobry piesek". Może i nie zachowywał ale to jednak zwierze, pies jest tylko psem. Tak samo jak my boi się, denerwuje, złości, cieszy…
O agresywnych rasach trąbiło się na tyle, że ludzie w miarę ogarnęli, co z czym się je. Jednak wielu wciąż zapomina, że to, że nasz przyjaciel jest do rany przyłóż w domu nie znaczy, że tak będzie poza domem. Przecież często zdarza się tak, że nigdy nie ma problemu aż trafi się ten jeden jedyny pies i problem gotowy. Dlatego nie rozumiem dlaczego ludzie nie stosują DODATKOWYCH zabezpieczeń, nie kładą większego nacisku na bezpieczeństwo, kiedy wiedzą, że dwa konkretne psy się nienawidzą i aż się trzęsą na swój widok. Skoro wiem, że mój pies atakuje psa sąsiadów, to nie puszczam swojego psa luzem. Nawet jeśli tylko idę z domu do samochodu. Nie i koniec.
W tym tygodniu mój pies został zaatakowany przez innego aż dwa razy. Za pierwszym razem wracałam wieczorem z mamą i psem z długiego spaceru, gdy wybiegła na nas brązowa masa rasy bokser. Nie było żadnego ostrzeżenia, warczenia czy nawet szczekania. Od razu atak. Farę udało się złapać, a suka sąsiadów dostała standardowego klapsa. Na szczęście tym razem skończyło się na strachu, mam nadzieję, że następnego nie będzie.
Bardzo często nie widzimy zagrożenia ze strony psów ras małych i średnich. Bo kto by się bał yorkshire terriera czy beagla. No i tu moi drodzy jest problem. Yorki bardzo często są agresywne, zwykliśmy nabijać się, że mają kompleks mniejszości. Cóż, york sąsiadów na moich oczach skoczył do gardła mojemu poprzedniemu psu (mieszanka rottweilera z owczarkiem niemieckim) i gdyby nie moje glany pewnie rozszarpałby jej gardło. Po co pilnować yorka prawda?
Wiem, że mój jack russell terrier nie lubi bawić się z innymi psami. Z resztą świata nie widzi poza swoim patyczkiem i nawet nie ma mowy, że podczas aportu zwróci uwagę na coś innego. Dlatego zawsze jest na smyczy. Jak widzę innego psa to od razu ściągam smycz na krótko albo przechodzę na drugą stronę ulicy. Niestety, nie zawsze nasza rozwaga wystarczy. Nie raz byłam oburzona, gdy słyszałam: "pani puści swojego pieska, najwyżej ugryzie mojego i mój się na uczy, że ma być grzeczny". Ja przepraszam ale co to ma znaczyć?! Mam dobrowolnie pozwalać, żeby mój pies wyrabiał sobie złe nawyki?! Kompletny brak wyobraźni. Chociaż chyba gorsze jest, kiedy nieodpowiedzialni rodzice puszczają swoje małe pociechy (wiek wczesnoszkolny) na spacerek z pieseczkiem na samej smyczy bez kagańca. Wyobrażacie sobie siedmiolatkę, która utrzyma psa średniej rasy, gdy ten atakuje innego? No pewnie, że nie.
Apel z mojej strony jest następujący: kupujcie swoim psom odpowiednie smycze i w przypadku ras średnich i dużych kagańce. Rozumiem, że pies nie lubi, ale to dla jego dobra. Przypominam, że jeśli jakikolwiek pies ugryzie człowieka zostaje usypiany, ponieważ kwalifikuje się jako agresywny. Chcecie tego dla swojego psa, ponieważ nie byliście w stanie go upilnować? No i oczywiście nie puszczajcie swoich małych dzieci z psami samych na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz