środa, 6 kwietnia 2016

Nie mam pomysłu na bloga, Dawn of Justice i kwartał czytelniczy

 

    Chciałam napisać post o moim czytelniczym kwartale. Zebrałam listę książek, które przeczytałam podczas trzech pierwszych miesięcy roku, posegregowałam fotki, usiadłam do pisania i nic... Chociaż przeczytałam dużo fajnych rzeczy, autorów których bardzo cenię i tych, z którymi spotkałam się po raz pierwszy, to i tak wszystko blednie w porównaniu z Kochaj bliźniego swego Remarque'a (recenzja tutaj: klik.).

    Chciałam też wprowadzić stałe bloki tematyczne takie jak: Wielkie nazwiska literatury czy Zagubioną dziewczynką być czyli powrót do dzieciństwa. To też mi nie wyszło. Próbowałam skomentować film Batman v Superman: Dawn of Justice ale wszystkie sensowne słowa zdają się uciekać mi z głowy.



    Dawn of Justice jako film pozytywnie mnie zaskoczył. Pomimo niepochlebnych recenzji starałam się iść do kina z czystą głową. Ostatecznie pomyślałam sobie "do jasnej * Batman to Batman, niezależnie od tego jak zły będzie i kto go gra, zawsze będę go uwielbiać". Po seansie muszę przyznać, że Batman v Superman jest filmem o wiele lepszym od Man of steel! Affleck okazał się być całkiem spoko Batmanem (czy tylko mi w tym konkretnym filmie Affleck spodobał się bardziej od Cavill'a?), Wonder Woman poza tym, że jest jak na mój gust zbyt drobna też wypadła całkiem ok. Denerwował mnie Lex Luthor, którego zachowania przypominały raczej Jokera a nie bogatego geniusza, który ma aspiracje zawładnąć nad światem. Miałam też wrażenie, że muzyka, choć sama w sobie świetna, była źle dopasowana. No i chodzę do tej pory robiąc ciągle TA TA TA TAAM.  Film oceniam na solidne 7/10!
  

Styczeń:
  • zaczęłam od autorskiej akcji "Zacznij rok z ulubionym autorem" (szczegóły tutaj: klik.) - wybrałam oczywiście E.M. Remarque'a
  • 4 książki
  • 1 dramat
  • 3 komiksy
Miesiąc upłynął mi głównie pod znakiem Remigiusza Mroza przy Zaginięciu i Przewieszeniu. Przed wybraniem się do kina zabrałam się też za Zjawę Michael'a Punke i muszę przyznać, że książka wiele zyskuje poprzez notę historyczną.



Luty:
  • to miesiąc moich urodzin, więc po cichu miałam nadzieję, że pojawią się u mnie jakieś nowe książki
  • 4 książki
  • 1 audiobook
  • 5 komiksów
Perełkami miesiąca okazały się: przezabawny Marsjanin Andy'ego Weir'a (twórcy filmu powinni spłonąć za zakończenie!) oraz Cyngiel śmierci spod pióra Anthony'ego Horowitz'a. Odezwała się moja słabość do agenta Jej Królewskiej Mości.


Marzec:
  • miesiąc, w którym zaczyna się wiosna!
  • 8 książek
  • 1 książeczka dla dzieci

Marzec był dla mnie bardzo udanym pod względem czytelniczym miesiącem. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Ostatnia Arystokratka promowana słusznie przez Olgę z Wielkiego Buka (jeśli nie znacie, to koniecznie: klik.). By odpocząć od zwariowanych świąt udałam się do świata Narnii, nie żałuję!



A tak moja psina i sunia babci korzystają z pierwszego wiosennego słońca.