wtorek, 3 grudnia 2013


I gdzie się podziała ta wiara w to, że po maturze zdobędziemy świat? Siła która napędzała nas od wewnątrz, wiara w to, że damy sobie radę, że jakoś to będzie? Mam wrażenie, że mam wokół siebie ludzi z klapkami na oczach, ludzi wyuczonych pewnych kwestii, zachowań, ponieważ uważali je za przejaw wykształcenia, inteligencji. Widocznie wpędzanie ludzi w nerwice i depresję to dobry sposób na życie. 

Szkoda, że wszelkie mowy moralizatorskie godzą wyłącznie w tych, którzy ich nie potrzebują. Właściwi adresaci i tak mają wszystko w nosie. I właśnie tego dystansu do życia im zazdroszczę. 

środa, 20 listopada 2013



Dopadło mnie coś i trzyma za gardło. Aż do głowy przychodzi wspomnienie lekcji łaciny, na której nauczycielka stwierdziła z ironią, że ja ciągle przyciągam wypadki losowe. Cóż. Liceum skończyłam prawie dwa lata temu a nadal nic się nie zmieniło.

Mam tydzień narzekania na cały świat, a co mi tam!

wtorek, 22 października 2013



Dzisiaj mam momenty, w których chciałabym wysadzić cały świat. Gdzieś mi kreatywność uciekła a spotkania ze strzelcami okazują się niewystarczające. Poszłabym gdzieś z kimś i aparatem...

niedziela, 6 października 2013


Dzisiaj kolejne spotkanie ze strzelcami ze szczecińskiej Jednostki Strzeleckiej 4031. Tym razem było trochę biegania po lesie, huków i dymu. Na powitanie rekrutów starsi stopniem strzelcy przygotowali specjalny tor przeszkód, którego zwieńczeniem było przejście przez zadymiony tunel z maską gazową na twarzy.









poniedziałek, 30 września 2013




No i dopadła mnie zgnilizna jesieni. Zasiała w sercu niepokój na który receptą jest jedynie dobra muzyka i książki. Jednak na standardową rudawo wilgotną porę roku spędzoną pod ciepłym kocem z kubkiem herbaty nie będzie czasu. Zaczynam walkę z drugim rokiem, oby tym razem bez przewagi żadnej ze stron. Chociaż pewnie panikuję. Pewnie znowu się okaże, że nie taki diabeł straszny.

piątek, 20 września 2013

 

Zdążyłam w te wakacje się przepracować, zachorować, stracić głowę, zapomnieć o alkoholu, stracić i odzyskać wszystkie zdjęcia (tylko cholera czemu kosmicznym kosztem) i zabić komputer. Udało mi się spełnić małe marzenie, żeby pojechać nad jezioro na kilka dni, odwiedziłam babcię. Tylko książek jakoś tak za mało...


Biegam troszkę za jednostką strzelecką 4031 i mam okazję do używania aparatu. Przez calusieńkie wakacje go zaniedbywałam i nie czuję się z tym najlepiej. Jak zwykle były wielkie plany i nic z tego nie wyszło... Gdzieś tam ciągle ten niespełniony artysta we mnie siedzi. Po prostu nie znalazłam chyba jeszcze odpowiedniego środka przekazu.