czwartek, 24 września 2015

#PowrótDoDzieciństwaZCzytanieMoimTlenem

    Niedawno u Roberta z bloga i vloga Czytanie moim tlenem pojawił się wpis dotyczący powrotu do dzieciństwa. W pierwszej części mogliśmy zobaczyć jego ulubione książki z dzieciństwa. W najnowszym poście i vlogu pojawił się Wieczorynkowy Book TAG. Choć Robert jest młodszy ode mnie i czytamy zazwyczaj inne książki (oczywiście, że są też takie, które pokochaliśmy oboje)  z niecierpliwością czekam na jego kolejne filmiki. Zawsze miło jest obserwować, jak ktoś spełniając swoje marzenia się rozwija i robi postępy.


    Zachęcona całą akcją postanowiłam podzielić się z Wami moimi ulubionymi książkami z dzieciństwa i sentymentalnymi przedmiotami. Zapraszam zatem do kapsuły czasu i przenosimy się w zwariowane lata 90-te!


    Najszczęśliwsze i najmocniejsze przeżycia z mojego dzieciństwa zdecydowanie kojarzą mi się z Kaczorem Donaldem, gumą balonową, gumami, do których dołączano naklejki i różnego rodzaju obrazki (tu akurat w tej roli występuje guma Turbo) oraz tymczasowymi tatuażami. Dzięki Tygodnikowi Kaczor Donald rozbudziłam w sobie duszę odkrywcy. Od najmłodszych lat fascynują mnie mapy, globusy i kompasy. To właśnie dzięki Kaczorowi Donaldowi i dołączonym do niego zabawkom pierwszy raz bawiłam się w agenta (niezapomniane okulary przeciwsłoneczne z lusterkami po wewnętrznej stronie, żeby móc widzieć, kto idzie za nami). Nauczyłam się też, jak powinno się zachowywać w lesie, jak rozłożyć namiot, czy opatrzyć skaleczenie. 
    Moje dzieciństwo to także szał na Star Wars, Dragon Ball, Diddle i Nici. Do dziś wzruszam się, gdy wspominam, jak tata wypożyczył dla mnie IV epizod Star Wars, siedział obok mnie na kanapie i czytał mi napisy, ponieważ byłam zbyt mała, by za nimi nadążyć. Przechowuję też w albumie wszystkie swoje karty i naklejki związane z Dragon Ball, jakie udało mi się uzbierać. 

Wśród dziewczynek w podstawówce panował szał na Diddla i Nici.

Z nieznanego mi dzisiaj powodu zielonowłosa Sailorka była moją ulubioną.


    W mojej rodzinie czytało się dużo. Mój tata w młodości podobno połykał książki, czytając jednocześnie co najmniej pięć pozycji. Choć nigdy nie udało mi się nauczyć czytać tak szybko, jak on, od najmłodszych lat terroryzowałam dziadków prośbami o czytanie mi na głos. Jedną z moich ukochanych pozycji były nieco mroczne, aczkolwiek pięknie ilustrowane baśnie Perrault'a. Na drugim miejscu stał osiołek Uparciuszek, o którym mówiło się u mnie w domu zawsze, gdy zbyt mocno się na coś upierałam.



    Jako dziecko w wieku przedszkolnym zbierałam kucyki pony i książeczki o króliczkach, niektóre z nich przetrwały do dziś. Pierwsze kroki ku samodzielnemu słuchaniu muzyki wykonałam przy Arfiku i Britney Spears, aczkolwiek tata wciąż puszczał mi Deep Purple, a Highway Star było naszą ulubioną piosenką, której słuchaliśmy zawsze w samochodzie.

    Na koniec pragnę przedstawić wam moją pierwszą przeczytaną w całości samodzielnie i z własnej woli książkę czyli Pollyannę, w której się od razu zakochałam. Chłopcy z Placu Broni byli pierwszą lekturą szkolną, która mi się podobała i nie ukrywam, jest na mojej liście ulubieńców do dziś.



    Zapraszam Was serdecznie do wspólnej zabawy poprzez pokazywanie książek, filmów czy przedmiotów, które kojarzą się Wam z dzieciństwem. Może to jakiś smak, albo kolor? A może zapach grzybów czy konfitury, którą robiła wasza babcia? Akcję Roberta znajdziecie w mediach społecznościowych pod #PowrótDoDzieciństwaZCzytanieMoimTlenem. Nie zapomnijcie zostawić mi waszych książek/przedmiotów/wspomnień w komentarzach! I pamiętajcie, że nie ma nic lepszego, od zaspokajania ciekawości świata!

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny post :) Ciesze sie, że postanowiłaś przyłączyć się do akcji.

    OdpowiedzUsuń