poniedziałek, 8 sierpnia 2016

DC - baby steps


 Suicide Squad - Legion samobójców




   
  Legion samobójców reklamowany jest jako zestawienie najgroźniejszych przestępców z uniwersum DC (ha ha...). Komiksowa drużyna składała się z 11 członków. Z oryginalnego składu w filmie ostali się tylko Rick Flag (co jest dość oczywiste), Deadshot (bo jakby go zabrakło, mielibyśmy totalną klapę) i Kapitan Boomerang. Niewątpliwą gwiazdą filmowej odsłony jest Harley Queen, której próżno szukać pod hasłem Suicide Squad w przewodniku DC Comics. Umieszczenie w filmie seksownej "dziewczyny" Jokera, to bez wątpienia udany zabieg marketingowy.


    Fabuła Legionu Samobójców jest szyta grubymi nićmi, aczkolwiek ja nie spodziewałam się niczego szczególnego. Chciałam zwykłej szalonej rozwałki z dobrą muzyką i porządnymi efektami specjalnymi. Po cichu liczyłam na widowisko na poziomie podobnym do Deadpoola (naiwna ja). Co otrzymałam? Drewniane dialogi, niepotrzebne sceny z suchymi żarcikami (niektóre były po prostu niepotrzebne, albo mogły być krótsze), seksowny głos Cary Delevinge, piękną Margot Robbie i Deadshota, który za nic nie chciał chodzić w swojej masce (w końcu studio zapłaciło za Willa Smitha, więc trzeba go było pokazać). No ale cieszyłam się ze scenek z Batmanem!

Kolaż znaleziony na facebookowym profilu Creepypasta
    Bardzo nie podobała mi się relacja na poziomie Joker-Harley Queen. Chociaż może to dlatego, że przyzwyczaiłam się do Jokera, który w swoim szaleństwie skupiony jest na rywalizacji z Batmanem, a wszyscy inni są tylko pionkami i narzędziami (przy czym muszę tu postawić ogromny plus za charakteryzację bandziorów clowna z Gotham!). No jakoś tak w głowie mi się nie mieści, że Joker pospieszyłby Harley z ratunkiem. No i ta wizja, którą Enchantress pokazała Harley Queen, O ZGROZO. Co to było?!


    Kreacja Jareda Leto mnie zaintrygowała. Czekam na więcej! Obyśmy dostali jakieś konkretne, pełnokrwiste psychodeliczne starcie Jokera z Gackiem!
    Rozczarowała mnie za to Viola Davis, która gdzieś zatraciła pazur znany NAM z How to get away with murder (Sposób na morderstwo). Jej Amanda Waller wcale nie była taka zimnokrwista i twardo stąpająca po ziemi, jak być powinna. No ale dobra, przy tej z serialu Arrow błyszczy. 


    Zaskoczyło mnie wycięcie scen, które mogliśmy oglądać na trailerach. Wielka szkoda, bo byłam ciekawa kontekstu. Legion samobójców jawi mi się jako produkcja dość dziurawa ale z potencjałem. Mimo wszystko dobrze jest odpocząć od zwyczajowego mroku DC. Film warto obejrzeć, bo mimo jego niedoskonałości, to nadal przyzwoite kino superbohaterskie. No i ta muzyka! Tu twórcy zrobili kawał dobrej roboty! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz