poniedziałek, 2 maja 2016

Kwiecień plecień, co przeplata...

    Jedno z pewnością trzeba przyznać, tegoroczny kwiecień był bardzo przysłowiowy. Jednego dnia mogliśmy cieszyć się słońcem, zmoknąć w ulewie, żeby wieczorem relaksować się przy dźwięku gradu uderzającego w nasze okna. Taka pogoda niby sprzyja czytaniu, czy aby na pewno?


    Ponieważ z ciekawości sięgnęłam po serial, nabrałam ochoty na książki o Nocnych Łowcach. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że im dalej w las, tym jest ciekawiej. Słyszałam, że serial może zaspoilerować komuś książki, cóż... Zdecydowanie nie. Co prawda niektóre motywy są podobne, ale nie ma tu stuprocentowego, a nawet połowicznego odwzorowania. Pewnie dlatego wszelkie nadzieje, jakie fani serii pokładali w serialu zostały niespełnione. Serial już za mną a po Mieście szkła robię sobie przerwę.


    Kwiecień to dla mnie olbrzymi reading slump wywołany ostatnim sezonem serialu Luther. Dla tych, którzy oglądali powiem tylko, że na prawdę lubiłam tę postać i pozostaje dla mnie nieodżałowana tak samo jak Fred Weasley! W tym roku znowu udało nam się pojechać na Pyrkon. W końcu sprawiłam sobie dawno wypatrzonego Simbę z serii Funko Bobble Heads & Pop! Viny. Pyrkon jak zwykle ciut mnie przytłoczył swoim ogromem. Jednakże uważam, że zawsze warto przyjechać na konwent i po prostu pobyć wśród takich samych zapaleńców, jak ty sam. To dobrze robi na głowę.


Razem z psiakami korzystałam z ciepłych chwil i czytałam na tarasie.
Ponieważ reading slump nie dawał mi żyć, skupiłam się w tym miesiącu głównie na komiksach. Przeczytałam ich łącznie siedem. Po raz pierwszy sięgnęłam po Chew autorstwa John'a Layman'a i Rob'a Guillory'ego. Polecam serdecznie! To dokładnie taki klimat jak lubię; zabawnie, mocno, miejscami ostro i bez trzymanki! Oczywiście ponieważ zbliża się film musiałam odświeżyć też Wojnę domową. Więcej o konflikcie między superbohaterami z pewnością napiszę po tym, jak zobaczę film.


Team Rogers all the way!

    Pod koniec miesiąca, właściwie rzutem na taśmę, tuż przed wyjazdem na majówkę sięgnęłam po Króla Kruków Maggie Stiefvater. Muszę powiedzieć (napisać), że to kawał dobrego młodzieżowego fantasy! Chciałabym, żeby wszystkie książki z gatunku zostały napisane w ten sposób. Choć mamy tu standardowe elementy, a sama historia nie jest niczym odkrywczym, całość składa się na urokliwą i przyzwoitą opowieść. Bardzo polubiłam bohaterów i wciągnęłam się w ich poszukiwania. Z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy serii. 



    Na zakończenie chciałabym polecić film Hardcore Henry. Przez cały seans miałam wrażenie, że patrzę, jak ktoś gra w jakąś grę komputerową. W filmie zobaczymy dużą dawkę humoru, jeszcze większą dozę absurdu i akcję, akcję i jeszcze raz akcję. Niezniszczalni przy Henrym mogą się schować! 



Kwiecień:
  • 2 książki
  • 7 komiksów






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz